Śnieg już w tym roku był, ale to tak rzadkie u nas zjawisko, że kiedy wstaję i mam za oknem widok jak poniżej, od razu mi się robi lepiej na duszy. Jakoś ten biały kolor działa antydepresyjnie chyba.
Oczywiście zaraz po śniadaniu polecieliśmy z młodzieżą na spacer nad rzekę. Bardzo fajnie się chodzi po takim świeżym skrzypiącym śniegu!
Ostatnie dni minęły jakoś niezauważalnie, rutynowo, bez większych wydarzeń. Madzia pisze swoje konkursy rejonowe, z angielskiego przeszła dalej, co ją mocno stresuje, a z polskiego jeszcze czekamy na wyniki. Mikołaj wkracza natomiast w fazę zastanawiania się nad przyszłością i to chyba najwyższa pora, bo wkrótce trzeba będzie określić się co do matury (to nie do pomyślenia, że minęła już połowa liceum!). Pomimo, że Mikołaj jest w klasie mat-fiz, myśli o maturze z geografii, ta geografia jakoś się ciągle przewija w jego zainteresowaniach. Rozwiązał sobie z ciekawości jeden arkusz maturalny i wyszło mu 75%, więc całkiem nieźle, zważywszy, że lekcji geografii od początku 2 klasy już nie ma. Byłabym bardzo zadowolona, gdyby chociaż jakoś z grubsza określił kierunek, w jakim chce w życiu iść, bo mam wrażenie, że on porusza się we mgle i zupełnie nie wie, co ze sobą dalej zrobić.
O Madzię jestem spokojna, ona będzie miała do czynienia w życiu ze sztuką, może zajmie się też językami, ale sztuka na pewno. Nie pozwala aktualnie oglądać swoich prac - taka faza, ale potajemnie udało mi się jedno zdjęcie wykonać. Mam nadzieję, że nie będzie to nielojalne w stosunku do Madzi, jeśli się tym zdjęciem podzielę - w końcu sztukę należy podziwiać, nie?