poniedziałek, 2 grudnia 2019

Przy kawie...

Listopad wreszcie za nami, paskudny miesiąc. Odebrał mi wszelką inwencję i nawet pisać mi się nie chciało, bo o czym tu pisać, ciemno, mokro i zimno cały czas. Poranne pobudki o 6 dobijają mnie, bo jakoś nie potrafię się przestawić na spanie o 22. Nawet jeśli uda mi się wcześniej położyć, to i tak nie mogę zasnąć, to jest kompletnie nie mój rytm i nie umiem do tego przywyknąć.
Zazwyczaj dzień wygląda tak: wstaję o 6, przygotowuję herbatę i śniadanie dla Mikołaja, który wstaje zaraz po mnie. Ogarniam koty i drobne porządki, a o 6.30 wstaje Madzia. Przed 7 podwożę Mikołaja na dworzec na pociąg, wracam i zaraz podwożę Madzię, która jedzie pociągiem o 7.25. (idiotyczny rozkład jazdy, no ale co zrobić). Na szczęście na dworzec w miarę blisko, więc cała operacja podwożenia zajmuje 10 minut, a oni oszczędzają 20 minut spaceru.
Kiedy wracam, mam chwilę czasu dla siebie, tak jak właśnie teraz, więc mogę poczytać jakieś newsy, puścić odkurzanie, zrobić sobie kawę, no i oczywiście do pracy się przygotować, a potem jadę do tejże pracy i nie wracam wcześniej niż przed 17.30.
Jedyny inny dzień to środa, kiedy zaczynam rano i jedziemy razem z Madzią autem, ale też wracam późno, bo mam aż 4 bloki i to jest mój najtrudniejszy dzień.
W tym tygodniu na szczęście odpadają nam dwa dni tej wczesnej pobudki, bo Mikołaj ma jakieś rekolekcje adwentowe, na które nie wybiera się, więc będzie miał dwa dni wolnego i to do tego w dni, kiedy ma najwięcej lekcji, bo 7 i 8.
Za to w sobotę zaczynam zaocznych, dwa razy w tym miesiącu na wspaniałą godzinę 7.30...



Prawie cały listopad i jeszcze kawałek października byłam na diecie pudełkowej i wreszcie waga ruszyła w dół. Nie jest to tanie, ale działa!!! - i to najważniejsze. Może uda mi się zebrać i napisać o tym wkrótce coś więcej.
Madzia ma w środę swój konkurs z polskiego i denerwuje się trochę - chociaż nie ma powodu, bo jeśli jej się nie uda, ma szansę jeszcze za rok. Widzę, że z jednej strony bardzo jej zależy i coś tam robi dodatkowo, ale z drugiej strony mogłaby zrobić dużo więcej i często sobie odpuszcza, więc wynik tak naprawdę jest niepewny. Dużym utrudnieniem jest to, że powinna znać wszystkie lektury z 7 i 8 klasy, ale niemożliwością było przecież przeczytać w miesiąc "Quo vadis" i "Pana Tadeusza", które będą dopiero w klasie 8. Obejrzała więc ekranizacje i przeczytała wszystko pozostałe, czyli dramaty (Balladyna, Sen nocy letniej), wiersze i dodatkową lekturę (Za niebieskimi drzwiami). Czyli pewnie zależy, czy trafi jej się dobry temat i jak sobie z nim poradzi.
Jeszcze 3 tygodnie do świąt!!! - cieszę się i chyba zacznę zaraz dekorować dom, bo to pozwala jakoś przeczekać ten czas. Do tego korzenna świeczka, trochę świątecznych piosenek ze Spotify, mandarynki, no i czas szykować prezenty :)

4 komentarze:

  1. Jesteś mistrzynią zorganizowania!
    Nie zazdroszczę Ci tego porannego wstawania. Ja po zdrowotnym przeszłam na kompensówkę i wreszcie mogę zaczynać dzień bliżej południa.
    Madzia niech zajrzy na stronę bryk.pl i przejrzy opracowania tych nieomawianych lektur. Gdy moi uczniowie startowali w wojewódzkim konkursie polonistycznym, zawsze z tego portalu korzystaliśmy, bo jednak nie było czasu na kontakt z tekstem literackim. Tam w miarę rzeczowo i przejrzyście przedstawiona jest i analiza, i problematyka, i charakterystyka bohaterów. Naprawdę polecam, nawet w celu usystematyzowania posiadanej wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie szkoły dzieciaków, to spokojnie mogłabym spać do 8 lub dłużej... ale głupio jakoś tak nie widzieć się z nimi rano, bo potem widzimy się dopiero wieczorem.
      Madzia chodzi na dodatkowe lekcje do swojej polonistki i tam omawiają te nieprzeczytane lektury, ale podrzucę jej tę stronkę, dzięki :)

      Usuń
  2. Czy kota udało się wyleczyć?
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowaliśmy, że nic nie robimy z tą przepukliną, wolałam zaoszczędzić kotu cierpienia. Filip ma się dobrze i póki co nie choruje, a nikt nie umiał dać mi jasnej odpowiedzi, co stałoby się po zajrzeniu do środka, o ile w ogóle przetrzymałby narkozę. Jeśli przepuklina jest wrodzona (a raczej tak jest), to i tak nie można by usunąć wszystkich zrostów. Tak więc zostawiamy wszystko swojemu biegowi i trzymamy rękę na pulsie w razie ewentualnych problemów.

      Usuń