czwartek, 15 października 2020

Katar!

Madzia wróciła z Warszawy zadowolona, ale zakatarzona, a w poniedziałek katar zmienił się w przeziębienie. Siedzi więc od poniedziałku w domu, pierwsze dwa dni w łóżku, a od wczoraj ogląda streamingowane lekcje ze szkoły. Mówi, że jest ok, ale wolałaby być w szkole. Teraz z kolei Mikołaj zaczął pociągać nosem i narzekać na gardło. Wczoraj nie było u niego lekcji z powodu dnia nauczyciela, ale dziś musiał zostać w domu i jutro chyba też zostanie, chociaż bardzo niechętnie, bo wypadnięcie z kilku lekcji fizyki to niestety spory problem dla niego. Ale z drugiej strony, absolutnie nie wypuszczę go z domu w takim stanie.

My póki co trzymamy się zdrowo i mam nadzieję, że tak zostanie.

Dojechała dziś nowa kanapa do mojego pokoju naukowego i w tej chwili brakuje mi jeszcze tylko malutkiego stoliczka kawowego. Zrobiło się w tym pokoju tak przyjemnie, że spokojnie można tam mieszkać, a wcześniej była to tylko składnica niepotrzebnych mebli, do której nieprzyjemnie było wchodzić. Że też wcześniej nie wpadliśmy na pomysł umeblowania tego pokoju po ludzku!

Wczoraj byłam u nowej endokrynolog, bo do poprzedniej nie można było się dostać. Była to ciekawa wizyta, bo pierwszy raz odkąd leczę się na tarczycę, czyli od około 11 lat, ktoś rozmawiał ze mną także o moim stanie psychicznym, a nie tylko o wynikach. Babka mówi, że na Hashimoto często zapadają osoby wysoko funkcjonujące na co dzień, biorące na siebie masę obowiązków, dobrzy pracownicy, którzy mimo wszystko stawiają swoje potrzeby na odległym, jeśli nie na ostatnim, miejscu. Ja sobie już pewne rzeczy przepracowałam i w dużym stopniu zmieniłam nastawienie, poza tym mam już większe dzieci i wiele spraw jest prostszych, ale rzeczywiście te kilkanaście lat temu było tak, że lista obowiązków nie miała końca i marzyłam o choćby krótkiej chwili dla siebie.... A po jakimś czasie organizm się buntuje i gdzieś to wszystko wychodzi. 

Powinnam też więcej sypiać i wcześniej kłaść się do łóżka (idealnie przed 22... mogę to zrobić, ale zasnąć o tej godzinie? - niewykonalne), zadbać o swój komfort psychiczny i relaks (to już mi się udaje), a także włączyć suplementację. Witaminę D3 brałam całą poprzednią zimę i rzeczywiście zauważyłam, że miałam lepszy nastrój i wyższą odporność; muszę też suplementować cynk i selen. Dostałam też skierowanie na biopsję, bo mam guzek, i muszę oznaczyć sobie poziom D3, żelaza, kwasu foliowego i czegoś tam jeszcze. Jestem bardzo zadowolona z tej wizyty i muszę trzymać się tej pani doktor.

W bonusie mam kilka zdjęć od Sister, z warszawskiej wycieczki Madzi (Madzia oczywiście swoje zdjęcia trzyma dla siebie). Były w tych modnych ostatnio rotundach na Woli, w Muzeum Kolejnictwa i oczywiście na Powązkach. Bardzo fotogeniczne te rotundy! A takie tekturowe bilety pamiętam jeszcze z dawnych lat - chyba strasznie stara już jestem... Oraz Madzia zjadła udon z krewetkami, no to rzeczywiście epokowe wydarzenie - Madzia jedząca frutti di mare :)












1 komentarz:

  1. Świetnie, że udało Ci się znaleźć sensownego endokrynologa! Trzymaj się go!
    Zdrowia dla Was wszystkich!

    OdpowiedzUsuń