Madzia i jej koleżanka Ola wybrały się po raz pierwszy na Pyrkon. Ściślej, Madzia nie była tam pierwszy raz, bo już kiedyś byliśmy z nią - zobaczyć, co robi Mikołaj, ale była wtedy młodsza i nie kręciło jej to tak bardzo. Teraz poszła już ze świadomością tego, co chce zobaczyć. Mama Oli zadeklarowała się, że pójdzie z nimi, żeby ten pierwszy raz nie pogubiły się w tłumie (a tłumy są ogromne!). Siedziały na tym Pyrkonie całą sobotę i dzisiaj pojechały znowu, ale tym razem Pan Mąż przejął opiekę, za co go podziwiam, bo mnie szczerze mówiąc nie chciałoby się wcale i wynudziłabym się okrutnie! Myślę, że za rok dziewczyny pojadą już same. Mikołaj też gdzieś tam jest, ale on nie chodzi na cosplay, tylko na planszówki i porusza się już zupełnie sam, a nocować miał u kolegi. Tak więc okazało się, że mamy niespodziewanie prawie całą wolną sobotę, a ja mam teraz pół niedzieli tylko dla siebie... (no i dla góry prasowania...).
Dostałam od Ani - mamy Oli - kilka zdjęć. Madzia mówi, że na przyszły rok naszykuje sobie kostium cosplayowy :)
Na zdjęciu powyżej Madzia ma maskę Shreka, a kto jest z nią, tego nie wiem. Po prostu przechodząca młodzież zakrzyknęła, że musi mieć z Madzią zdjęcie :)
Rany, musiałam sprawdzić, co to jest, ten Pyrkon. Mignęło mi coś w internetach, ale się nie wczytywałam.
OdpowiedzUsuńChata wolna... Zazdroszczę! Prasowanie zawsze może poczekać ;-)