sobota, 4 maja 2019

Majówka

Majówka w tym roku jakaś niewyraźna, zaczęła się pogodowo nieźle, ale potem tylko zjazd w dół, dzisiaj na przykład pada - ale to w sumie dobrze, bo sucho jest strasznie i każda ilość deszczu się przyda. Cały weekend siedzimy na miejscu, bo Pan Mąż lada chwila wyjeżdża, więc chce korzystać z ostatnich chwil w domu. Wyskoczyliśmy tylko na jeden dzień na Dolny Śląsk, zajrzeć na grób babci PM, a potem zatrzymaliśmy się na chwilę w Bardo (Bardzie?), na krótką wycieczkę w góry, a raczej górki, bo wdrapaliśmy się raptem na szczyt o wysokości około 600 m npm. Madzia stwierdziła, że nie jedzie z nami i została w domu, pilnując kotów i czytając Hobbita, bo ma to jako lekturę przeczytać na poniedziałek.

Dzisiaj wybieramy się do kina na film o Szekspirze, a także muszę kupić sobie nową suszarkę do włosów, bo stara wyzionęła ducha dość spektakularnie, bo nagle strzeliła iskrami i zgasła. Ciekawe, że nie wywaliła korków! I na szczęście te iskry nie poszły w kierunku włosów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz