Ruszyliśmy więc do Włocławka i co tu dużo mówić, jest lepiej niż było, ale utrzymał on wysoką pozycję na naszej liście!
Zdjęć z miasta nie mam, bo strach było fotografować, pełno tam groźnie wyglądających osobników, a my chyba wyróżnialiśmy się odrobinę, bo jakoś dziwnie na nas patrzyli. W sumie żal patrzeć, miasto mogłoby być ładne, a w niektórych miejscach wygląda, jakby czas zatrzymał się 50 lat temu.
Zrobiliśmy krótki spacerek po centrum i pojechaliśmy na zaporę, którą w pamięci miałam jako trochę bardziej imponującą, aczkolwiek widok na zalew jest piękny.
W Płocku podobało nam się dużo bardziej, przede wszystkim jego piękne położenie na skarpie. Stare miasto jest odnowione i są cudowne bulwary nad Wisłą. Staraliśmy się nie widzieć dużego banneru na rynku z napisem "Płock przeciwko homoterrorowi".
Tak na marginesie, dostałam ataku śmiechu, przejeżdżając pod Włocławkiem przez miejscowość Pikutkowo. To pewnie wina mojego ograniczenia, ale poważnie myślałam, że takie nazwy miejscowości to tylko w dowcipach :)
Młodzież najwyraźniej złapała na wycieczce jakiegoś wirusa, obydwoje narzekają na ból brzucha i ogólne rozbicie. Mam nadzieję, że przejdzie im do wyjazdu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz