czwartek, 4 czerwca 2020

Odmrażanie

Wszyscy zaczynamy się powoli odmrażać. W ramach tegoż odmrażania, byłam dziś w pracy pierwszy raz od 11 marca. Zupełnie nie wiem po co, ale każą nam przyjeżdżać na jeden dyżur w tygodniu, studentów i tak nie ma, a że wszyscy mają dyżur w godzinach pracy sekretariatu, dziś utworzyła nam się spontaniczna grupa wsparcia i wymiany doświadczeń. Ogólnie biorąc, wszyscy są wykończeni tą pracą zdalną, a ptaszki ćwierkają, że uczelnia przygotowuje się na to, że od października dalej będziemy pracować zdalnie. Trochę mnie ta informacja podłamała, ale potem pomyślałam sobie, że do października jeszcze dużo czasu i dużo może się wydarzyć, może więc coś się zmieni i jednak wrócimy do normalnej pracy... Z jeszcze innej strony, miewam zajęcia z grupami 30-osobowymi w sali bez okien (z ledwo działającą klimatyzacją) i gdyby nadeszła druga fala wirusa, to może i faktycznie lepiej pracować z domu.
Żeby tylko szkoły wróciły normalnie, bo tego to już się naprawdę dłużej nie da wytrzymać.
Mikołaj odmroził się wczoraj na spotkaniu z kolegami (i koleżankami, żeby nie było...) - poszli na długi spacer na Maltę, i zaliczyli też nowość - ścieżkę w koronach drzew. Mikołaj mówi, że nic specjalnego i nie warto specjalnie jechać, można pójść przy okazji, tak więc dobrze wiedzieć, bo myślałam, że może pojedziemy sobie na to popatrzeć. Może uda mi się kiedyś ich wyciągnąć do Zoo, to pójdziemy na tę ścieżkę, bo to jest niedaleko.
Mikołaj wrócił okropnie zmęczony i do tego miał do mnie pretensje, bo nie pozwoliłam mu odpocząć, tylko kazałam mu iść do ogrodu i wykopać dół, bo rozbił nam się o szybę dzięcioł i trzeba go było pochować.
Madzia z kolei umówiła się jutro z koleżanką na wspólne spanie. W związku z tym odbyłyśmy pewną rozmowę:
Madzia: Wiesz mamo, okazało się, że rodziców W. nie będzie w domu...
Ja: I?
Madzia: Czy zgadzasz się, żebyśmy były same?
Ja: Muszę się zastanowić. A co będziecie robić?
Madzia: Nic takiego. (standardowa odpowiedź)
Ja (podstępnie): No bo możecie na przykład pić alkohol albo brać narkotyki.
Madzia (z oburzeniem): No co ty! Zresztą skąd miałybyśmy wziąć alkohol?
Ja: Myślę, że to nic trudnego - dostać alkohol na Wildzie, bo przecież na Wildzie mieszka szatan...*
Madzia (zdecydowanie): My nie robimy takich rzeczy.
Ja: Dobrze, dobrze. Zgadzam się, ale chciałam cię trochę podenerwować...

*cytat z Pidżamy Porno - Ezoteryczny Poznań, a koleżanka Madzi mieszka na Wildzie.

Wracając dziś z pracy, postanowiłam pojechać na Rynek Łazarski po truskawki, przebicie cenowe niezłe, bo u nas kilogram chodzi za 18 zł, a na rynku można dostać już po 9. Nawiasem mówiąc, Rynek jest teraz w remoncie i znajduje się po drugiej stronie ulicy Głogowskiej za szkołą muzyczną, przez co zupełnie nie wiedziałam, gdzie zaparkować i musiałam kawałek dygać z tymi truskawkami.
Będąc nadal w szale ogrodniczym, zajechałam też do ogrodnika i okazało się, że są sadzonki pomidorów koktajlowych. Chciałam je kupić ostatnim razem, ale nie było. Teraz więc nabyłam 6 sztuk, skusiłam się też na jeszcze jedną hortensję, bo była piękna! Szkoda tylko, że wciąż ciężko o ładną pogodę do siedzenia na tarasie... jutro znowu ma padać. Za to w sobotę odmrażam się dalej na domówce z koleżankami z pracy. Będzie prosecco i dalej będziemy narzekać na zdalne nauczanie :)



4 komentarze:

  1. Bardzo sympatyczna perspektywa tego weekendowego odmrażania! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas na rynku też truskawki po 9 pln. a dla porównania, mamy takiego sasiedzkiego dostawce, który rozwozi po okolicy i kg ("prosto od plantatora") za 14 pln. podziekowalam, bo wole sobie na rynek podskoczyć. Tez mam od plantatora i moze nawet bardziej "bezposredniego".

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja korpo zdecydowała się na pracę zdalną do końca wakacji. Alleluja! Chociaż, jak wrócą upały, będę tęsknić za klimą. W korpo u koleżanki, gdzie zdecydowali się na wcześniejsze odmrożenie obecnie kwarantanna, bo już 2 osoby z koroną. A truskawki ponoć po 12 zeta ;)

    OdpowiedzUsuń