poniedziałek, 28 grudnia 2020

Święta, święta...

...i po świętach. Szykuje się człowiek cały miesiąc, a potem trzy dni zlatują jak z bicza trzasł i koniec. W każdym razie, jestem wyjątkowo zadowolona, bo pogoda w tym roku była spacerowa i dzięki temu, że Pan Mąż jest w domu, codziennie chodziliśmy na wędrówki. Wyszło mi, że codziennie średnio przespacerowałam w ubiegłym tygodniu 7,5 kilometra :) Wyjątkowo udało się też przygotowywanie jedzenia, nic nie zostało i niczego nie zabrakło, i prawie wszystko smakowało. Pierwszy raz zrobiłam w tym roku gravlaxa, i to nam za bardzo nie podeszło, zjedliśmy, ale bez wielkiej przyjemności. Za to świetnie wyszły wegańskie pierogi z soczewicą. Klasyka, czyli barszcz, uszka, makowce i pierniki, też wyszły znakomicie.

Teraz zabieram się za pranie i różne prace porządkowe, bo Pan Mąż dostał wezwanie na statek na 6 stycznia i musimy pewne sprawy dograć przed jego wyjazdem.

Koniec roku sprzyja wszakże podsumowaniom. Rok 2020 wielu z nas zapamięta jako straszny, ale tak sobie myślę, że ja osobiście nie mogę uważać go za bardzo katastrofalny. Nikt z mojej rodziny ani znajomych nie przechodził ciężko covida i na szczęście nie znam nikogo, kto umarł. Nikt także nie stracił pracy ani nikomu nie pogorszyły się warunki życiowe. Co ciekawe, firma, w której pracuje Pan Mąż, zanotowała najwyższy wzrost w historii... a wydawałoby się, że transport może ucierpieć. Ja pracuję w budżetówce, ale większych cięć też nie było... obcięli nam lekko stawkę za nadgodziny, ale premię roczną dostałam bardzo tłustą, jak nigdy. Tak więc zdecydowanie nie możemy narzekać.

Największy problem, jaki nas dotknął, to odcięcie młodzieży od nauki szkolnej, tu widzimy duże deficyty w ich rozwoju i niestety odrabianie tych szkód może potrwać długi czas. Wydaje mi się, że za całą pandemię najbardziej zapłaciły właśnie dzieci i młodzież, i moje największe marzenie na 2021 rok jest takie, żeby wreszcie wrócili do szkół!

I jeszcze drobne podsumowanie:

- 2020 książkowo: najlepsza książka, jaką przeczytałam, to "Stacja Muranów", ta książka ryje psychikę i zostaje na długo w pamięci, zwłaszcza, jeśli zna się opisywane tam miejsca. Na drugiej pozycji, "Gorzko, gorzko" Joanny Bator, fantastyczna opowieść.

- 2020 muzycznie: moje odkrycie muzyczne w tym roku to Declan McKenna, fantastyczny i utalentowany młody muzyk, słucham na okrągło już kolejny miesiąc.

- 2020 filmowo/serialowo: zachwycił mnie serial "Normal People". Poza tym, wielkich fajerwerków nie było, ale chyba najlepiej oglądało mi się "Wielkie kłamstewka"; co prawda, żadna to nowość, ale wcześniej tego nie widziałam. Na koniec roku wkręciliśmy się w brytyjski serial "Doc Martin", świetne na wieczorny relaks, obejrzeliśmy całe 9 sezonów na Netflixie.

- 2020 podróżniczo: bardzo podobało mi się jesienią na Dolnym Śląsku, jesień w górach jest cudowna!

- 2020 modowo: hitem roku wcale nie są dla mnie dresy, tylko długa spódnica na lato. Ostatni raz chodziłam w długich spódnicach ze 20 lat temu, a teraz wróciły i to jest super opcja na każdą pogodę.

- 2020 domowo: hitem roku jest remont w pokoju "wykładowym" (jak Mikołaj był mały, nazywał ten pokój "pokojem kotka", bo poprzednia właścicielka naszego domu trzymała tu kota. Teraz koty też lubią tu siedzieć... historia zatoczyła koło). Z graciarni powstał bardzo miły i przytulny mini-salonik z funkcją biurową. Poza tym kupiliśmy nowe meble na taras i wymieniliśmy starą lodówkę. Hitem było też zazielenienie tarasu, ten trend zamierzam rozwijać w kolejnym roku!



Życzyłabym sobie, aby dla nas wszystkich 2021 rok okazał się tylko lepszy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz