środa, 6 stycznia 2021

W Nowym Roku

Dzisiejszy dzień rozpoczął się od małego trzęsienia ziemi. Pan Mąż miał spakowane walizki i po śniadaniu miałam odwieźć go na lotnisko, ale przyszedł mail z informacją, że podmiany wstrzymane, ponieważ na statku jest covid. Jeden z członków załogi dostał pozytywny wynik testu. Pan Mąż też robił test, w niedzielę wieczorem, bo miał lecieć przez Amsterdam, a tam nawet tranzytowi muszą mieć wynik ze sobą. Wynik miał oczywiście negatywny. Co będzie dalej, to nie wiadomo, ale myślę, że PM posiedzi w domu jeszcze co najmniej dwa tygodnie, bo statek potrzymają pewnie w kwarantannie, a jest on aktualnie w USA, gdzie przepisy są dość surowe. 

Cieszę się więc, że mam męża dłużej w domu, tym bardziej, że mamy teraz większą perspektywę na spędzenie razem wakacji, ale trochę mi szkoda tych, co już pewnie spakowali się na podróż do domu, a teraz muszą odsiedzieć swoje na tym statku i nie wiadomo, kiedy ich wypuszczą (w wersji pesymistycznej, może być więcej tych zarażonych).

Skoro już jesteśmy przy covidzie, to poczytałam sobie trochę w wolnym czasie o szczepieniach i podjęłam decyzję, że zapiszę się, skoro mam już ten przywilej bycia w grupie 0. Mam już skierowanie, ale nie wiem jeszcze, gdzie i kiedy mam się z tym skierowaniem udać. Jak zacznę się dziwnie zachowywać i pisać dziwne rzeczy, to na pewno przez te mikrochipy od Billa Gatesa ;) chociaż, jakbym miała dzięki tym chipom nauczyć się naprawiania komputerów, to może i warto ;)

Dzieci leniwią się w domu na tych śmiesznych sztucznych feriach. Niby mają coś tam do roboty, ale praktycznie nie robią nic. Dobrze, że chociaż spędzają trochę mniej czasu przed ekranem, a kiedy tylko pogoda pozwala, gonimy ich na spacer.

A sam sylwester i pierwszy dzień nowego roku minął bardzo miło, do północy oglądaliśmy na Netlifxie Ranczo (jakoś nigdy dotąd nie było okazji...), potem wypiliśmy szampana, popatrzyliśmy na nieliczne fajerwerki, i dalej oglądaliśmy Ranczo (młodzież też się wciągnęła). Za to w Nowy Rok okazało się, że kot Filip jest wielkim wielbicielem muzyki poważnej, bo bardzo zainteresował go koncert noworoczny z Wiednia. Nawiasem mówiąc, postanowiłam, że zapiszę się na losowanie biletów na te koncerty. Zawsze o tym myślałam i chyba wreszcie dojrzałam do decyzji. I tak pewnie nie wylosuję, ale co szkodzi spróbować :) Tegoroczny koncert bez publiczności był jednakowoż bardzo smutny.


5 komentarzy:

  1. Meloman Wam rośnie! ;-)
    Ania, a mogłabyś czasem napisać notkę o mężu? Co robi na statku, tzn. czym się zajmuje, co go tam nudzi, co fascynuje, jakie ma przygody czy przeżycia? Dla Was może to oczywiste, ale ja bym chętnie poczytała. Może oddałabyś głos PM na jedną notkę? ;-)
    Pozdrowienia!
    novembre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że on uważa, że to wszystko nuda, ale powiem mu, żeby się zastanowił :)

      Usuń
    2. Skoro i tak czeka na ten statek...;)

      Usuń
  2. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, jakaś telepatia rodzinna, też zaczęłam oglądać Ranczo :D Ale wolno mi idzie ;)

    OdpowiedzUsuń