piątek, 26 marca 2021

Statki, bratki i stokrotki

Nadeszła pora na kwiatki, w doniczkach pojawiły się bratki, stokrotki i prymulki. Powoli odgruzowuję taras, wycinam zeschnięte badyle, których nie usunęłam na jesieni, i wymiatam zimowe śmieci. Czeka mnie jeszcze porządne mycie płytek, żeby można było postawić meble. Pogoda na święta szykuje się ładna, więc może uda się nawet na zewnątrz posiedzieć trochę. Strasznie mi brakuje czytania i popijania kawy na tarasie wśród roślin! Ale oczywiście, żeby nie było tak fajnie, jak jutro mam akurat czas na te ogrodowo-tarasowe sprawy, to ma padać deszcz. Mycie okien też bez sensu, aczkolwiek to już przebolałam po ironicznej uwadze Madzi: - A co, Jezusek nie przyjdzie, jak będą okna nie umyte? Człowiek to ma jednak głęboko wyryte pewne schematy postępowania... No to w takim razie jak się uda, to się uda, a jak nie, to nie (aczkolwiek wolałabym jednakowoż mieć umyte okna).





Śledzę sobie tę historię z kontenerowcem utkniętym w Kanale Sueskim. Pan Mąż teraz tam nie pływa, ale pływał wiele razy, całe szczęście nie pływa na takich 400-metrowych kolosach, jego aktualny statek ma "tylko" 280 metrów. Zastanawiałam się, jak to się mogło stać, że ten statek się tak zaklinował - Pan Mąż uważa, że hipoteza z wiatrem jest bardzo prawdopodobna. Kontenery ustawione kilkupiętrowo jeden na drugim działają trochę jak żagiel. Ciekawa jestem, ile potrwa uwalnianie tego statku, ale pewnie trochę będzie to trwało. Wiele lat temu, jak PM brał udział w uwalnianiu statku osiadłego na mieliźnie też gdzieś w Egipcie, również zajęło to jakiś czas. Swoją drogą, te statki naprawdę są już za duże, ta gigantomania chyba powinna mieć jakieś granice... A podobno trwają prace nad statkami bezzałogowymi, no to już kompletny idiotyzm i proszenie się o więcej wypadków. Chociaż w takim przypadku, jak ten obecny, pewnie i tak najbardziej beknie kapitan, chyba, że ewidentnie wyjdzie im z dochodzenia, że zawiniła pogoda lub jakiś inny czynnik niezależny od człowieka. 
Nawiasem mówiąc, śledziłam również inną historię, z polskim kapitanem zatrzymanym w Meksyku za domniemany przemyt narkotyków - oczywiście nie był to przemyt, kapitan znalazł nielegalny ładunek i powiadomił władze, za co oczywiście zapłacił długim pobytem w więzieniu, w koszmarnych warunkach. Ten człowiek przeszedł po prostu gehennę, aktualne "dyplomatołki" nie umiały mu pomóc, ale zdaje się, że wreszcie sprawa rozstrzygnęła się na jego korzyść i kapitan opuścił areszt.
Takie przypadki jak powyżej sprawiają, że cieszę się, że PM jest nadal "tylko" pierwszym oficerem, bo chociaż tak naprawdę kapitan na statku może wszystko, to każdy kłopot i każda odpowiedzialność spoczywa tylko na nim jednym. 
Ciekawe, jakie będą globalne skutki zablokowania kanału... Ja myślę ze współczuciem o wszystkich marynarskich żonach, które czekają na mężów. Inne żony mają w tym samym czasie mężów dłużej w domu, no ale każda z nas może być zawsze po tej drugiej stronie. W każdym razie, PM mówi, że jak macie możliwość nabyć baryłki ropy naftowej, to do dzieła - cena wkrótce pójdzie w górę i odsprzedacie z zyskiem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz