Wiosna pokazuje się nieśmiało i powoli, ale nieuchronnie. Oto dowody:
Forsycja jest w tym roku dosłownie obsypana kwiatami, w takim stanie to jeszcze jej nie widziałam od tych 15 lat, które tu mieszkamy. Kwiaty na dole to morele, aktualnie po dzisiejszej wichurze prawie nic już z nich nie zostało, ale w kolejce czekają brzoskwinie i jabłonie. Mogłyby sobie jeszcze poczekać, bo nocami mogą być przymrozki.
Dziś mieliśmy w domu atak krwiożerczej firanki. Siedziałam rano w łazience, dokonując czynności kosmetycznych, gdy nagle usłyszałam za drzwiami przeraźliwy koci wrzask, huk i brzęk spadających skądś przedmiotów. Wypadłam z łazienki i moim oczom ukazał się taki widok:
Tak Filip wypatrywał potwora:
Na szczęście karnisz się ostał, więc tylko przypięłam firankę z powrotem i przy okazji zrobiłam porządek z tym bordello na biurku. Muszę się wkrótce zająć wystawieniem go na sprzedaż, bo mam koncepcję na zmianę tego pomieszczenia na dole (to jest hol, ale zbyt przestronny; nasz dom ma tę wadę, że ma niestety spore hole oraz schody zajmujące masę miejsca).
Na szczęście karnisz się ostał, więc tylko przypięłam firankę z powrotem i przy okazji zrobiłam porządek z tym bordello na biurku. Muszę się wkrótce zająć wystawieniem go na sprzedaż, bo mam koncepcję na zmianę tego pomieszczenia na dole (to jest hol, ale zbyt przestronny; nasz dom ma tę wadę, że ma niestety spore hole oraz schody zajmujące masę miejsca).
Z innych ciekawostek, musiałam ostatnio w klubie tenisowym podpisać umowę stypendialną, żeby Mikołaj mógł chodzić na swoje treningi. Umowa opiewa na 3 miesiące i stoi w niej, że klub będzie wypłacał miesięcznie 1 zł stypendium :) Do jakich absurdów doprowadzają te durne przepisy. Licencję zawodnika już dawno wykupiłam. Mikołaj ma treningi z trzema innymi osobami i z trenerem, miejsca na korcie jest masa, na razie jeszcze w namiocie, ale lada chwila przejdą na zewnętrzny kort. Prędzej można złapać wirusa w sklepie albo w komunikacji miejskiej...
Wkurza mnie też przedłużenie zamknięcia salonów fryzjerskich, niedługo będę z moich włosów mogła upleść sobie warkocze, co prawda poniekąd siwe, ale zawsze. O zamkniętych na cztery spusty szkołach już nawet nie ma co gadać, ja już pożegnałam się z nadzieją, że moje dzieci w tym roku szkolnym zasiądą jeszcze w ławce. Ja za to, zaszczepiona od stycznia, też na razie żadnych studentów nie spotykam, chociaż bym mogła. Piekło i szatani...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz