Święta mijają sobie spokojniutko, cieszę się tym spokojem, bo czas przedświąteczny był dość trudny i zmęczenie dało się we znaki. Teraz przy sprzyjającej pogodzie spacerujemy, poza tym czytamy (Mikołaj jest w trakcie "Lalki", a ja nadrabiam prasę z ostatniego miesiąca), oglądamy różne ciekawe rzeczy (odkryłam bardzo fajny program genealogiczny na BBC), i tak dalej. Na dworze zimno i zupełnie nie wiem, po co nam teraz te meble na tarasie. Nagotowałam znowu za dużo, chociaż wydawało mi się, że będzie w sam raz. Pan Mąż płynie z Nowego Jorku do Baltimore.
Zawsze przy śniadaniu wielkanocnym mamy konkurs stukania jajeczkami, wygrywa ten, kogo jajko najdłużej wytrzyma bez pęknięcia skorupki. W tym roku wygrała Madzia i mam nadzieję, że to jest dla niej dobra wróżba.
Ten poniższy mazurek z kajmakiem to moje dzieło, a kolejny upiekła Madzia - nadzienie jest z konfitury różanej i mascarpone.
U nas w domu nigdy nie robiło się mazurków. Kompletnie nie wiem jak to się robi i jak to smakuje.
OdpowiedzUsuń