...ciepło! Czuję się, jakbym wychodziła z hibernacji. O minionym tygodniu nie warto wspominać, bo był beznadziejny. Dziś jest pogoda w sam raz na spacery i wycieczki, ale mnie czekała robota w ogrodzie, więc praktycznie przez dwa dni usiłowałam tenże doprowadzić do jako-takiego porządku. Wycięłam stare pędy jeżyn i inne badyle, wypieliłam grządkę zarośniętą rdestem i jaskółczym zielem, wsadziłam 100 cebulek gladioli i poczyniłam kilka innych prac porządkowych. Jak o tym piszę, to wydaje się niewiele, ale to były naprawdę spore prace i coś czuję, że jutro będę miała zakwasy od kucania i pochylania się. Niestety cała zima siedzenia na tyłku nie sprzyja kondycji - aczkolwiek dbam o ruch, latam kilka razy w tygodniu na 6km spacer albo ćwiczę pilates - niestety ilość tego siedzenia jest zbyt duża, żeby z tym wygrać. Walka jest niestety nierówna i choćby z tego powodu marzę o powrocie do normalnej pracy.
niedziela, 9 maja 2021
Nareszcie...
Razem z Mikołajem skończyliśmy też skręcać pergolki. Mikołaj dziś pojechał do kolegów, więc Madzia pomogła w zabejcowaniu drewna. Jak wyschnie, trzeba domalować jakieś niewielkie niedoróbki i będzie można stawiać pergole na tarasie i sadzić kwiaty. Moze już pora na więcej roślin na tarasie? Oby tylko nie było już zimnych nocy. Obawiam się, że nasza figa w ogrodzie nie przetrwała zimy, bo nie ma jeszcze nawet kawałka liścia, ale z drugiej strony orzech włoski tez dopiero nieśmiało ruszą, więc mam nadzieję, że i figa ożyje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz