Uwielbiam czerwiec. Wszystko kwitnie jak szalone, jest ciepło i można siedzieć wieczorem na tarasie, na rynku pełno świeżych i pysznych warzyw, no i zajęcia powoli się kończą. Mam co prawda masę egzaminów ustnych, ale te też już powoli dobiegają końca. Jedynym utrapieniem są meszki i komary, tną strasznie i spacer nad rzeką trzeba wykonywać jak najszybciej, bo chcą człowieka zeżreć.
Remont zacznie się z małym opóźnieniem, w środę zamiast w poniedziałek, i mam nadzieję, że rzeczywiście ruszy w tę środę. Ustawiłam sobie cały plan pod ten remont i oby się udało. Musimy spakować całą kuchnię i wszystko przeorganizować, część używanych rzeczy postawimy chyba w garażu, a posiłki będziemy jeść na dworze (oby nie padało za dużo). Póki co relaksujemy się przy Aperolu :)
Kwiaty na tarasie rosną jak szalone. Mam też już pomidory (jeszcze zielone), rukolę i rzodkiewki. Ruszyły nasturcje, aksamitki i groszek pachnący. Dziś kupiłam na rynku sadzonki astrów i mam nadzieję, że ślimaki mi ich nie zeżrą, ale ślimaków bezdomniaków jakoś mało w tym roku, może mrozy im się nie przysłużyły. Czekam na piwonie - ciągle w pąkach. I zakwitł mi clematis odmiany "Tajga" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz