poniedziałek, 7 marca 2022

Z ciężkim sercem

Nie mogę ostatnio zebrać się do pisania, w obliczu wojny wszystkie inne problemy i zaprzątające nas sprawy stały się błahe i zeszły na drugi plan. Wszystko niby dzieje się jak zawsze, dni lecą swoim trybem, ale w sercu ciężar i trudno w ogóle czymś się cieszyć. Kto wie, czym to się wszystko skończy... Pierwsza rzecz codziennie rano to sprawdzenie wiadomości w telefonie, czy Kijów się trzyma, czy nie wydarzyło się to najgorsze. Do tego Pan Mąż miał wyjeżdżać do pracy, wyjazd ciągle się przesuwał i przesuwał z różnych powodów, w końcu PM wyjechał wczoraj i dziś stwierdziłam, że muszę założyć sobie blokadę na czytanie wiadomości, bo chyba oszaleję. Zaczęłam dochodzić do stanu, w którym najpierw zastanawiałam się, czy mam dość zapasów, żeby przeżyć dwa tygodnie oblężenia, a potem myślałam, co trzeba mieć pod ręką, jakby przyszła nagle konieczność uciekać (a jak już tu kiedyś pisałam, w mojej rodzinie wydarzył się już przypadek przymusowego opuszczenia domu w środku nocy... jeśli chodzi o Rosjan, jestem w stanie uwierzyć we wszystkie szykany ze strony tego narodu).

Po głębszy oddech dobrze iść nad rzekę, woda wyjątkowo wysoka w tym roku i fragment ścieżki był przez kilka dni zalany.


Żal mi strasznie tych wszystkich uciekinierów. Nie jestem w stanie nawet postawić się w ich położeniu (a kto wie, czy nie będę kiedyś musiała). Na razie nie przyjmujemy nikogo do domu, dom niby duży ale dość otwarty i ciężko w nim o prywatność. Musiałabym zrezygnować z sypialni, łazienki i pokoju, gdzie pracuję, a dodatkowo Mikołaj jest tuż przed maturą, więc potrzebuje ciszy i spokoju. Nie wykluczam jednak, że będzie trzeba kogoś na dłużej lub krócej ugościć, wtedy trzeba będzie się spiąć i pomóc, chociaż na trochę. Póki co, zapisałam się na wolontariat u nas w mieście, są porządnie rozpisane dyżury i na razie praca polega na segregowaniu darów. Uciekinierzy wolą chyba zostawać w większych miastach, tutaj na razie specjalnie ich nie widać, aczkolwiek pracownicy z Ukrainy są i tutaj, wielu ich pracuje na przykład w piekarni. A Pan Mąż jechał wczoraj pociągiem do Berlina i cały pociąg zapchany był uchodźcami.

Z rzeczy codziennych, od tego tygodnia wracam do pracy stacjonarnej, na razie na dwa dni w tygodniu, pozostałe dwa dni będę realizować zdalnie. Mikołaj zaczyna wreszcie odczuwać potrzebę podjęcia poważnych decyzji dotyczących przyszłości. Koleżanka poleciła mi panią, która robi tzw. kompas kariery, czyli szczegółowe doradztwo zawodowe, i z tego wyszło Mikołajowi kilka najlepszych dla niego opcji: (1) informatyka z ekonometrią albo analiza finansowa, (2) matematyka ze statystyką, (3) kierunki inżynieryjne na politechnice. Bardzo jestem ciekawa, co z tego ostatecznie wybierze. Madzia natomiast podarowała nam ostatnio taki oto rysunek - to Filip siedzi na schodach i patrzy w okno.

6 komentarzy:

  1. Z Filipa to niezła kulka szczęścia! :)
    Ja staram się ograniczać sprawdzanie wiadomości, z kiepskim skutkiem. Wchodzę na IG i oglądam rolki o kotkach i pieskach oraz urywki Przyjaciół, przynajmniej na rolkach nie ma wojny.
    O Ruskich to moja babcia zawsze mówiła, że jak weszli Niemcy, to po prostu była wojna. Ale: niemiecki lekarz wyleczył rocznego wtedy mojego wujka z zapalenia płuc, drugi (już nie pamiętam czemu) nakleił na drzwiach domu kartkę z napisem tyfus, co dało dziadkom dwa miesiące spokojnego przygotowywania kontrabandy (pradziadek był rymarzem). Natomiast gdy weszli Ruscy, to była dzicz i prymitywy, ogarnięta najgorszymi instynktami swołocz.
    Eh. Obyśmy zdrowi byli, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Fast forward 80 lat i ludzie niczego się nie nauczyli, to jest strasznie przygnębiające...

      Usuń
  2. Swietny pomysł z tym kompasem kariery! Nie wiedziałam, że takie coś istnieje, a sama chetnie w którymś momencie skorzystam! DZIĘKI! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna, jak chcesz namiar na tę babkę, z którą robiliśmy, to daj znać. Ona jest naprawdę dobra, mieszka gdzieś pod Warszawą, ale wszystko można zrobić online.

      Usuń
    2. w ogóle to bardzo chętnie, ale się przypomnę, jak będę potrzebować! Lilka pójdzie, gdzie sie dostanie, ale z Łucją za te trzy lata to będziemy się MOCNO zastanawiać! :)

      Usuń
  3. Och, jak że cieszę sie, że udało mi się w końcu zalogować :) Masz gdzieś jeszcze namiar na tę babeczkę z kompasu kariery?

    OdpowiedzUsuń