wtorek, 30 lipca 2019

Warszawsko

Wczoraj wieczorem wróciłam z Warszawy... i jednak nie ma to jak w domu. Sister - nie obrażaj się ;) no niestety, starość nie radość i bardzo odczuwam brak własnego łóżka oraz poduszki ;)
Udało mi się jednak dość szybko wrócić, bo i rekonwalescentka szybko się pozbierała do tzw. kupy. Właściwie oprócz zakazu dźwigania, może robić prawie wszystko i w dniu wypisu ze szpitala poszłyśmy nawet na spacer. Dużo tych spacerów nie zrobiłam, chociaż miałam w planach i bulwary, i Stare Miasto, i na Żoliborz chciałam pojechać (bo nigdy tam nie byłam), ale udało się tylko skoczyć na Powązki, które miałam niedaleko. Wyszły właściwie dwa spacery, bo koniecznie chciałam znaleźć kwatery powstańcze, a nie wiedziałam, że one znajdują się na Powązkach Wojskowych, dwa przystanki dalej, i pojechałyśmy tam następnego dnia.
Pogodowo, trafiłam na upał z przerwami na burze, więc też niezbyt szczęśliwie.







Przyjechałam wczoraj wieczorem. Młodzież dała sobie radę bardzo dobrze, zostawili tylko lekki bałagan w zlewie kuchennym, ale poza tym nie było się do czego przyczepić :)

3 komentarze:

  1. Wspaniałomyślnie wybaczam ;) Jednak chciałam przypomnieć, że to nie ja posiadam na wyposażeniu madejowe łoże w pokoju gościnnym ;) Udało Ci się jednak zaliczyć Żoliborz, bo Powązki Wojskowe są już formalnie na Żoli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja chciałam powiedzieć, że niesamowite, że dzieci zostały same. Ja dziś nawet z jedną znajomą rozmawiałam, że w sumie to fajnie, że one coraz większe, bo za rok-dwa może i ja moje tak będę mogła na chwilę zostawić. Duże ułatwienie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, żeby miały kogoś dorosłego (np. sąsiadkę), do której mogą się zwrócić w razie czego. Jeśli ogarniają samodzielnie przygotowanie sobie posiłków i podstawowe porządki, to myślę, że nie ma problemu :)

      Usuń