piątek, 2 sierpnia 2019

Kłopotliwe loty

Pan Mąż miał wylądować dziś w Poznaniu o 10.25. Leci z Nowego Jorku przez Frankfurt.
O 9 rano PM zadzwonił do mnie, że samolot z NY był spóźniony i dopiero wylądował, a ten do Poznania odlatuje za chwilę. Cudu tym razem nie było (jak wtedy, gdy wracaliśmy z Madrytu) i PM nie zdążył oczywiście.
Poszedł więc przebukować się na kolejny lot, o 13.00 (w Poznaniu 14.15).
Przed 13 zaczęłam szykować się do wyjścia, bo po drodze na lotnisko chciałam jeszcze zahaczyć o rynek, ale... znowu telefon... że samolot z 13.00 zepsuł się i trzeba czekać na naprawę! Oczywiście nie wiadomo ile, może godzinę, a może pół dnia.
Machnęłam ręką na rynek i pojechałam do sklepu, i w międzyczasie Pan Mąż zadzwonił, że siedzi już w samolocie. Hurra! Wreszcie jakiś sukces!
Następna wiadomość była jednak taka, że odlot może nastąpić dopiero po 2 godzinach, no ale dobre i to. Ale niestety... radość była przedwczesna. O 15 PM zadzwonił, że jednak kazali im wysiąść, a lot jest odwołany :(
Stan na chwilę obecną (16.00) - PM stoi w ogonku do biura, gdzie zmieniane są bilety i ma nadzieję, że zmieni bilet na cokolwiek bliżej nas, Wrocław, Berlin, Warszawa ostatecznie. Przed nim w kolejce 47 osób, bo nie tylko ten jeden lot odwołano dzisiaj.

EDIT (g. 18.00)
PM jest na liście oczekujących na Berlin (19.00) lub Wrocław (20.30), ale czy poleci, to się okaże dopiero przy boardingu. W najlepszym razie, muszę po niego pojechać, a w najgorszym musi nocować we Frankfurcie i od rana powtórka z rozrywki :/

EDIT 2 (g. 18.20)
Berlin cancelled!

EDIT 3 (g. 19.10)
Wrocław też staje się mało prawdopodobny. Panu Mężowi zostaje pociąg (=podróż przez całą noc) lub spanie we Frankfurcie. Koszmar jakiś :(  Gdyby wiedział rano, że niczym nie poleci, to już dawno pojechałby pociągiem...


4 komentarze:

  1. O matko i córko, współczuję bardzo. Wy tu czekacie stęsknieni, mąż też już po kilku miesiącach wreszcie wrócił do domu, a tu...;/
    Jakiś strajk mu się trafił, czy ki diabeł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie wiadomo, o co chodzi. Myślę, że strajk obsługi był najbardziej prawdopodobny, ale w mediach cisza, a na lotnisku personel twierdził, że to jakieś problemy pogodowe (mało prawdopodobne, bo część samolotów odlatywała zgodnie z planem).

      Usuń
  2. Rany boskie, a ja mam lecieć we czwartek do Lizbony. Mam nadzieję, że bez takich korowodów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, mam nadzieję, że nie będziesz miała problemów! My lecimy do Porto za 2 tygodnie i też przez Frankfurt, już mam stres ;)

      Usuń