poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Ostatecznie...

...nie będę Was dłużej trzymać w niepewności, Pan Mąż w piątek wrócił do domu :)
Udało mu się jednak dostać na ostatni samolot wylatujący do Wrocławia i musiałam tam po niego pojechać, ale to już był niewielki problem w porównaniu do poprzednich możliwości.
Oczywiście zaginęła po drodze walizka, ale odnalazła się i wczoraj przywieźli ją nam do domu. Zaginęła akurat wtedy, kiedy Pan Mąż robił jakieś tam zakupy, bo miał kolumbijską kawę i jakieś tam dla nas zakupy odzieżowe ze Stanów, więc byłoby głupio, jakby akurat zginęła teraz. Dodam, że czasami PM w ogóle nie robi zakupów, bo albo nie ma czasu, albo jest w takich krajach, gdzie zakupy specjalnie nie mają sensu.
Tak więc zamiast przyjechać w piątek o 10.25, PM był w domu w sobotę o 1 w nocy. Udało mu się przebukować bilet tylko dlatego, że poszedł do punktu obsługi dla klientów biznesowych, zanim jeszcze rozpętało się pandemonium (chociaż wcale nie podróżuje klasą biznes, tylko zwykłą ekonomiczną). Potem postawiono już tam ochroniarzy :) - ale PM wzięła pod swoje skrzydła pani z obsługi i w sumie zmieniała mu ten bilet aż trzy razy - najpierw na inny samolot do Poznania, potem na Berlin i w końcu na Wrocław.
Pan Mąż mówi, że nigdy w życiu nie widział takiego bałaganu na lotnisku, a lata często. Bardzo dużo samolotów było odwołanych i terminal był pełen ludzi, którzy nie załapali się na swój lot. Część z nich na pewno musiała koczować na lotnisku, bo wątpię, żeby nawet znalazły się dla nich hotele.
Jeśli chodzi o przyczyny, to oficjalnie podawano, że są silne turbulencje, ale wątpię, bo część samolotów latała normalnie. Dziwnym trafem odwołano tylko samoloty Lufthansy na trasach europejskich, a i to nie wszystkie, bo ten ostatni do Wro przyleciał. Myślę więc, że pewnie jakiś strajk, pilotów albo obsługi, tylko dziwne, że w mediach nic nie pisano na ten temat.
Mam teraz trochę stres, bo za dwa tygodnie lecimy na wakacje i to przez Frankfurt właśnie! - no ale trzeba przyjąć chyba, że to siła wyższa i co ma być, to będzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz