czwartek, 16 kwietnia 2020

Dzień 36

Strasznie zlewają się te dni teraz. Jak mówi Mikołaj, "każdy dzień wygląda w sumie tak samo i tylko jedzenie się zmienia".  Często już nie pamiętam, czy coś się wydarzyło wczoraj, czy tydzień temu. To, co się wydarzyło, to też jest typu skrócenie pazurków kotu albo telefon do babci, bo co też może wydarzyć się w domu?
Mam za sobą pierwszą fryzurę "corona cut", wykonaną na Mikołaju. Na szczęście mam od dawna w domu maszynkę do strzyżenia, bo Pana Męża strzygę regularnie. U niego jest prosto, bo jadę równo jak najkrócej po całej głowie. Mikołaj chodzi do fryzjera, bo ma tych włosów dużo więcej, i ostrzyżony jest modnie, dłużej na czubku, krócej z tyłu i po bokach. Musiałam trochę ten kształt zachować i było to dość trudne wyzwanie, ale na szczęście mam nakładkę na maszynkę do dłuższych włosów i do brody, więc udało się i nawet nie wyszło źle. Najtrudniejsze jest stopniowanie, ale jakoś wyszło, a na szczęście Mikołaj nie musi "chwilowo" pokazywać się publicznie.
Święta też minęły spokojnie. W sobotę i niedzielę była piękna pogoda, więc siedzieliśmy cały dzień na słońcu i nawet się trochę opaliłam. Od poniedziałku jest chłodniej, więc znowu zalegamy w domu. Robimy z Madzią regularnie ćwiczenia z Blogilates, ja czasami dodaję bieżnię, panowie głównie korzystają z bieżni. Bardzo czekamy na otwarcie lasów, zapowiadane na poniedziałek. Od razu w poniedziałek zakładam szalik na twarz i lecę na moją ulubioną 6-kilometrową rundkę.
Czytanie idzie jakoś oporniej niż zwykle i jak dowiaduję się z różnych blogów, nie tylko ja mam taki problem. Zresztą w końcu ile można czytać, nieraz pod koniec dnia bolą mnie oczy i mam wrażenie, że nie przeczytam już ani literki. Natomiast dziś rano przyszło mi do głowy, że nigdy w dorosłym życiu nie byłam aż tak wyspana - poza wakacjami, oczywiście - a zanosi się na to, że do pracy i szkoły nie wrócimy, tak więc nie przypominam sobie ani jednego okresu dłuższego niż 2 miesiące, kiedy regularnie mogłabym wstawać między 8 a 9.
Może jakoś to wszystko się ułoży z czasem... abyśmy tylko zdrowi byli.
Kilka migawek okołoświątecznych... dużo nie mam, bo w Wielką Sobotę telefon spadł mi z bieżni na podłogę i umarł. Jest teraz w naprawie, a ja korzystam ze starego strupla.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz