wtorek, 5 maja 2020

56

Kryzys techniczny opanowany! Do zmiękczacza przyjechał serwisant i okazało się, że rozłączony był jeden kabelek. Ktoś z nas (pewnie ja) musiał poruszyć pokrywę silnika i się rozłączyło. Kamień spadł mi z serca, zwłaszcza że zapłaciłam tylko 50 zł, a nie 700, na co byłam przygotowana.
Karnisz też naprawiliśmy i póki co jakoś wisi. Może już nie zleci.
Młodzież zaczyna odczuwać nudę coraz silniej i wydaje mi się to kwestią czasu, że będą chcieli gdzieś się wyrwać. Madzia była już raz na spacerze w lesie z koleżanką. Mikołaj jeszcze nie umawiał się z nikim, ale za to idzie dziś na pierwsze zajęcia tenisowe od dwóch miesięcy. Na razie zajęcia są w małych grupach, tylko na kortach zewnętrznych, no i nie można korzystać z szatni. Informacja z klubu mówiła, że trzeba też mieć maskę, ale na stronach zewnętrznych widzę, że w czasie treningu nie trzeba, co zresztą wydaje się zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Ja na przykład mam problem, mając maseczkę na twarzy w czasie zakupów - po 15 minutach czuję się podduszona - a co dopiero podczas aktywności fizycznej.
Dobrze, że chociaż w lesie można odetchnąć pełną piersią...


Madzia odkryła ostatnio w sobie pasję do pieczenia i ciągle wyszukuje jakieś przepisy na ciasteczka. Wypróbowała już trzy różne i wychodzą jej bardzo dobre! Trochę mnie to irytuje, bo potem ona mi te ciastka wmusza (jedz! czemu nie chcesz jeść???) a ja chciałabym po kwarantannie zmieścić się w drzwiach ;) nie mówiąc o swoich ubraniach... Dziś kupiłam rabarbar z myślą o placku i oczywiście Madzia stwierdziła, że ona ten placek zrobi sama. Od A do Z!
Poniżej to są chyba ciasteczka budyniowe, sklejane powidłami. Zapewniam, że nie przyłożyłam do nich ręki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz