sobota, 13 czerwca 2020

Gorąco!

Dziś mieliśmy pierwszy w tym roku gorący dzień. Ciepło już było, ale dzisiaj było tak naprawdę gorąco, temperatura przekroczyła 30 stopni. Do tego dość parno, więc większość dnia spędziliśmy na tarasie pod rozwiniętą markizą, bo tam była odrobina przewiewu. Ucieszyła mnie dziś Madzia, bo przyszła z dość późnym śniadaniem na taras (ona może nie jeść nawet do południa i dłużej, dla mnie to jakiś kosmos), i powiedziała:
- Ale tu fajnie. Czuję się, jakbym była gdzieś za granicą na wakacjach!
Cieszę się, że udało mi się ten efekt osiągnąć :) Ale i pogoda na pewno pomogła.


Szkoda tylko, że przez cały dzień było dość głośno. Od pewnego czasu mamy nowych sąsiadów i jest to młoda rodzina z dziećmi w wieku żłobkowo-przedszkolnym. Tę dwójkę dzieci da się wytrzymać, ale często przychodzą do nich goście i dziś wydaje mi się, że naliczyłam tych dzieciaków sześcioro. Cały dzień więc wrzeszczą, piszczą, płaczą, rodzice wykrzykują kawałki w stylu "Zbysiu, nie jedz piasku!" i cicho robi się dopiero, jak idą coś jeść. No cóż - ja też miałam małe dzieci, które pewnie też wrzeszczały (już nie pamiętam), więc nic sąsiadce nie mówię, w końcu knebli im nie pozakłada. Niemniej jednak, czasami trudno to wytrzymać, ale Madzia mówi, że woli to niż muzyczne łubudubu, które czasami dobiega od sąsiada z drugiej strony (na szczęście z oddalenia). Takie to uroki mieszkania na gęsto zaludnionym terenie, a działki są tu długie i wąskie, więc domy stoją blisko siebie.
Tak a propos, jeden z tych małych naprawdę ma na imię Zbysio, a jego siostra to Jadwiga. Moda na imiona nieustannie mnie zadziwia. Dla mnie Zbigniew to imię dla wuja, a Jadwiga to pokolenie mojej babci. Skoro jednak wróciły do mody takie imiona jak Zofia, Klara, Franciszek, to może wkrótce pojawią się inne zapomniane, na przykład Bożena, Krystyna albo Henryk (ten zdaje się już wraca...).
Kiedy ja byłam dzieckiem, imion takich jak Julia czy Oliwia było jak na lekarstwo, a jakby ktoś miał na imię Zosia, to już byłby obciach totalny, to było imię zupełnie staroświeckie. Za to królowały Ania, Kasia i Monika. Jako posiadaczka tego pierwszego, zawsze byłam jedną z kilku Ań w klasie, bardzo to było irytujące.
Kotom też dzisiaj gorąco, cały dzień chowały się gdzieś po kątach i dopiero teraz wieczorem wyszły na taras.






3 komentarze:

  1. Moja babcia miała na imię Jadwiga, dziadek zawsze wołał na nią Jaga. Teraz znajoma urodziła dziewczynkę, Jadwigę właśnie. Jak można tak dziecko krzywdzić? Za to wczoraj czytałam, że teraz jest wysyp Zuzek i Antków. Zawołasz na obiad, przyjdzie pół podwórka ;).
    Podpisano, Katarzyna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znałam kiedyś jedną Jadwigę, kazała do siebie mówić Jagoda. Co do Antków i Zuzek,to fakt, plus Jaś i Amelka cieszą się popularnością.

      Usuń
  2. Późne śniadania młoda odziedziczyła po ciotce. W dobie pracy zdalnej śniadanie o 13:00 to standard. Młode jak były młode to wrzeszczały i to całkiem nieźle ;)
    Ja mam przedszkole/żłobek pod oknem, niestety już otwarte. Był dziś taki delikwent...

    OdpowiedzUsuń