poniedziałek, 13 lipca 2020

Smutek...

Nie tylko smutek, także złość, bezradność, niedowierzanie, te wszystkie emocje towarzyszą mi od wczoraj. Biedny jest ten kraj, ale patrząc na to, co się dzieje, powiedziałam ostatnio Mikołajowi, że już rozumiem, w jaki sposób doszło kiedyś do zaborów... sami się w to wepchnęliśmy i teraz jest jesteśmy na skraju, wystarczy doprowadzić do wyjścia z Unii, a Rosja już jest gotowa. Zresztą, mocno mi się wydaje, że cały ten bałagan jest niejako na rosyjskie zlecenie, Wielką Brytanię już zdemolowali, teraz idą po inne kraje.
Moim zdaniem jedyną szansą na silną Polskę jest jej obecność w Unii, i na taką politykę głosowałam.
Dobrze, że chociaż mieszkam w regionie, który zdaje się to rozumieć... w moim mieście Trzaskowski zdobył 68%, a w Poznaniu aż 75%. Będziemy im patrzeć na ręce!

Na smutki najlepsza jest jakaś praca, toteż zajęłam się dzisiaj wieloma rzeczami, które czekały na załatwienie. Od dzisiaj jestem oficjalnie na urlopie! Tak więc, pojechałyśmy z Madzią na drugą dawkę szczepienia; zrobiłam drobne porządki w ogrodzie - pozbierałam opadnięte jabłka i przesadziłam aksamitki (tutaj w Poznaniu mówi się na nie "turki"); ze spadów jabłkowych zrobiłam mus jabłkowy z cynamonem; a teraz właśnie pasteryzują się buraczki w occie.
Update ogrodowy: na grządce kwiatowej rozrosły się rudbekie, którym ślimaki jakoś nie szkodzą. Astry zeżarte, ostały się jakieś pojedyncze cynie, no i gladiole zaczynają zawiązywać pąki. Zakwitła mi też jeżówka!




Jabłek będzie w tym roku dość dużo. Miałam wątpliwości, czy jest sens zbierać te spady, bo są w większości malutkie, ale w sumie poza rozmiarem, nic więcej im nie dolega (no, nie licząc robaka od czasu do czasu... urok niepryskanych upraw!). Nazbierałam jednak ponad 2 kg takich całkiem przyzwoitych jabłuszek i wyszły mi z nich 4 słoiczki musu.


Wkrótce zaczną się jeżyny i to będzie jakiś szał, bo jest ich mnóstwo. Muszę zacząć opróżniać zamrażarkę, żeby zmieścić pudełko z jeżynami - Pan Mąż używa ich potem do koktajli.


Kot Filip dzielnie nadzorował moją pracę. Mieliśmy bardzo równy podział obowiązków :) Luna nie pozwoliła sobie zrobić zdjęcia, zwiała na drzewo i tyle ją widziałam.


Przepis na buraczki w occie
3 kg buraków
zalewa: na 1 litr wody, 1/2 szklanki octu, 1 płaska łyżka soli, 2 łyżki cukru (można dać trochę więcej)

Buraki ugotować w łupinkach - nie mogą być zbyt miękkie, powinny być al dente. Gorące buraki po zalaniu zimną wodą można łatwo obrać ze skórki. Pokroić w kawałki (ja kroję malutkie na pół, większe na ćwiartki, ale można też zetrzeć na grubej tarce). Ułożyć w słoikach. Zalewę zagotować, gorącą zalać buraki w słoikach, zakręcić i pasteryzować przez 20 minut. Po wyjęciu z garnka, ustawić na godzinę do góry dnem.
Mam zapisane, że z 5 kg buraków wychodzi ca. 15 słoików półlitrowych i potrzeba na to 3 l zalewy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz