piątek, 11 września 2020

Piątkowo-wrześniowo

Nareszcie piątek. Niewątpliwą zaletą siedzenia w domu podczas pandemii było regularne wysypianie się, bo nawet mając zdalne zajęcia na 8, wstawało się te pół godziny czy 15 minut wcześniej i było ok. Teraz, po tygodniu wstawania najpóźniej o 6.30, zdarza mi się, jak kiedyś, przysypiać po południu. Mimo zmęczenia, nie mogę przestawić się na wcześniejsze zasypianie, a do tego budzę się często o 5 i czasami jeszcze zasypiam, ale częściej już nie, więc wychodzi, że jestem na nogach dobre 19 godzin.

Szkoła idzie na razie bez wstrząsów i zwyczajnym trybem. Zaliczyłam nawet tradycyjne zebranie u Madzi! (u Mikołaja będzie zebranie online). Wychowawczyni mówi, że dzieciom bardzo dobrze zrobił powrót do normalnej nauki. Trzeba niestety nadrobić zaległości z nauki zdalnej, bo tylko pojedyncze jednostki były w stanie zmobilizować się do samodzielnej pracy i regularnego uczenia się. Większość wypadała różnie, ale na pewno w przypadku matematyki nie można zostawiać żadnych luk w wiedzy, bo wychodzi to na późniejszych etapach, a poza tym za chwilę czeka egzamin po 8 klasie! Pod koniec miesiąca klasy 8 będą już pisać pierwszy próbny test z zachowaniem wszystkich procedur, żeby zaczęli wdrażać się do prawdziwego egzaminu.

Mamy u Madzi w klasie dwie matki-lekarki ze specjalnością w pediatrii i obydwie studziły emocje związane z covidem, co poniektórym dobrze zrobiło. Dowiedziałam się za to ciekawej rzeczy, że u młodzieży w tym wieku covid często objawia się żołądkowo, czyli utrzymujące się bóle brzucha, biegunka, mdłości powinny być powodem do niepokoju. Jest też już teraz trochę przypadków grypy z komplikacjami, więc na pewno warto będzie zaszczepić się na grypę, jeśli tylko będzie to możliwe (podobno brak szczepionek).

Czy ja tu pisałam, że w ramach wychodzenia z domu zapisałam się na salsę solo? Byłam już na dwóch zajęciach, na razie ćwiczymy krok podstawowy, ale podoba mi się i raczej zostanę. Czuję się o jakieś 25 lat młodsza, bo w wieku licealnym tańczyłam bardzo dużo, potem niestety porzuciłam taniec, z krótką przerwą dla zumby, której nie mogę ćwiczyć ze względu na zwichniętą kiedyś kostkę. Salsę najlepiej tańczy się w specjalnych butach na obcasach i przymierzam się powoli do zakupu takiego obuwia. Mam nadzieję, że są te buty stabilne i znowu sobie tej kostki nie zwichnę!

Kotki dostały dziś nowy drapak, bo stary wyglądał już brzydko i szpecił nam salon. Nowy drapak nie był tani, ale jest bardzo solidny i spodobał się bardzo, bo wreszcie ma wygodne "gniazda" mieszczące całego Filipa.




Przypomniało mi się, że chciałam zanotować sytuacje, którymi Madzia mnie rozśmieszyła, a o których zapomniałam. Kiedy wracałyśmy znad morza, Madzia puszczała mi w samochodzie białoruskie piosenki. W jednej z nich w refrenie przewijają się w kółko słowa "ja nie umieju tancevat". Dla mnie rozróżnienie słów po rosyjsku, białorusku czy ukraińsku nie jest takie trudne, bo należę jeszcze do pokolenia, które rosyjskiego uczyło się w szkole jako pierwszego obcego języka, ale Madzi już nie przychodzi to z taką łatwością.

Słuchałyśmy więc tego utworu i w pewnym momencie powiedziałam: - Oj człowieku, weź i naucz się tańczyć, a nie ciągle narzekasz, że nie umiesz!

Po chwili, Madzia filozoficznie: - Człowiek myśli, że oni o poważnych rzeczach śpiewają w tych piosenkach, a to o takich głupotach jest...

Poza tym puszczała mi dużo piosenek swojego ulubionego zespołu, czyli My Chemical Romance (miałyśmy nawet jechać w lipcu na koncert do Pragi... pojedziemy mam nadzieję za rok), pytając ciągle: - Podoba ci się? A to, jak ci się podoba? Kilka piosenek rzeczywiście spodobało mi się, więc dorzuciłam sobie je do swojej playlisty na Spotify.

Po jakimś czasie, Madzia przyszła do salonu akurat, jak leciała któraś z tych piosenek.

Madzia z pretensją w głosie: - Dlaczego słuchasz moich piosenek?! Mogłabyś być bardziej oryginalna i słuchać czegoś swojego!

Zostawiam Wam białoruską piosenkę. Dla mnie to brzmi trochę jak polski pop/disco z lat 80-tych, ale można czasami posłuchać ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz