niedziela, 15 listopada 2020

Listopadowy spacer

Pogoda dziś była niesłychana jak na połowę listopada, piękne słońce i kilkanaście stopni. Odkurzyłam więc moje kije do nordic walking i ruszyliśmy na spacer. Zabraliśmy tylko Madzię, bo Mikołaj ma koszmarny tydzień w szkole i musiał siedzieć nad lekcjami, chociaż bardzo miał ochotę też się przewietrzyć. Wybraliśmy trasę dwa razy dłuższą niż zwykle, ale dzień był tak piękny, że aż nie chciało się wracać do domu. Kto w ogóle pamięta taką pogodę w listopadzie? Nie było nawet jeszcze ani razu przymrozków i moje kwiaty na tarasie ciągle kwitną, a już szczególnie nasturcja, która latem jakoś nie mogła ruszyć, a teraz jest obsypana kwiatami!



Jutro niestety ma już padać, więc może to był ostatni tak piękny dzień tej jesieni. A poza tym dzięki deszczowi nie będzie mi tak przykro spędzić kilka godzin przed ekranem...

Poniżej Filip przy ulubionej zabawie. Piórko przytwierdzone jest do wędki, Filip poluje na to piórko i potem ciągnie operatora wędki na spacer po całym domu. W wybranym miejscu odkłada to piórko i cały cyrk zaczyna się od nowa. Rano przed śniadaniem robię tak ze dwie rundki po domu, a na zdjęciu niżej akurat spaceruje Madzia (widać jej odjechane kapcie z Pepco...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz