Jak zawsze po przyjeździe Pana Męża, różne sprawy ruszają z kopyta i życie nabiera rozpędu. Wczoraj i dziś udało nam się załatwić sprawę szczepień. Zapisałam PM przez sms na szczepienie na jutro. W ten sposób nie można wybrać szczepionki, system przydzielił Astrę, a na epacjenta nie mogłam się bez PM zalogować. PM specjalnie nie był przekonany do tej Astry, ale stwierdził, że ją przyjmie. W międzyczasie zapisałam też Mikołaja na szczepienie na koniec czerwca. Tymczasem wczoraj coś mnie tknęło, obudziłam się w nocy i myślałam o tych szczepieniach, i namówiłam PM, żeby zrezygnował z terminu i sprawdził dostępne daty w innych miastach. Tak też zrobiliśmy i wczoraj po południu udało nam się znaleźć termin na Pfizera na dziś :) Co prawda w Gorzowie Wielkopolskim, ale to jeszcze nie tak daleko i jest szybki dojazd ekspresówką. Stwierdziliśmy, że spróbujemy przepisać też Mikołaja. Co ciekawe, w systemie nie można zrezygnować z terminu dla nastolatka, ale - kolejny cud - od razu udało nam się dodzwonić na infolinię i przepisano Mikołaja również na dziś do Gorzowa. Terminów było do wyboru, do koloru, nie rozumiem tego fenomenu - w Poznaniu czeka się na Pfizera co najmniej miesiąc.
Tak więc dziś wybraliśmy się do Gorzowa, ja już co prawda zaszczepiona, ale ponieważ mam wolny dzień, postanowiłam towarzyszyć panom jako obstawa. Wszystko się udało, panowie zaszczepieni, drugą dawkę mają na 18 czerwca, więc może nawet uda nam się normalnie pojechać na jakieś wakacje, o ile oczywiście Madzia będzie mogła się przemieszczać jako niezaszczepiona (w USA szczepią Pfizerem już od 12 lat, syn mojej koleżanki - rówieśnik Madzi - jest już zaszczepiony).
Przy okazji przeszliśmy się po mieście - trzeba przyznać, że Gorzów nie powala specjalnie urokiem, ale znalazło się parę ładnych widoczków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz