środa, 23 czerwca 2021

Ulewa

Wczorajsza szalona ulewa zastała nas akurat w centrum miasta. Wyszliśmy ze spotkania i przez 10 minut staliśmy w bramie, zastanawiając się, kiedy będzie można pobiec do samochodu, zaparkowanego jakieś 500 m dalej. Nic się jednak nie przejaśniało, toteż postanowiliśmy iść i pomimo tego, że każde z nas miało parasol, przez te 500 m zdążyliśmy dokumentnie zmoknąć, Pan Mąż miał mokre nogi i całe plecy, ja plecy ocaliłam, ale miałam kompletnie mokre nogi aż do kolan. Miałam na sobie zamszowe mokasyny i zastanawiam się, czy uda się je jeszcze odratować (do dzisiaj jeszcze nie wyschły).

Po drodze do domu odebraliśmy Madzię ze szkoły, ale do domu nie było łatwo dojechać. W jednym miejscu wody było tyle, że było to już na granicy bezpieczeństwa. W innym miejscu, gdzie wybiły studzienki, postanowiliśmy zawrócić i pojechać inną trasą.

W domu na szczęście nie było żadnych szkód, w dwóch doniczkach miałam pełno wody, ale nie połamały mi się żadne roślinki ani niczego nie zalało. Piwnicy nie mamy, ale w naszej miejscowości wiele osób miało właśnie zalane piwnice, komuś wybiło szambo, i tak dalej. Lało naprawdę mocno - przez dwie czy trzy godziny spadło 10 cm deszczu. U mnie w pracy zalało serwery i od wczoraj nie było możliwości zalogowania się do intranetu; stanęły też zdalne egzaminy. 

Ale przynajmniej zrobiło się wreszcie trochę chłodniej po bardzo męczącym, upalnym weekendzie.

W temacie kuchni na razie zastój, w piątek była zrobiona wylewka, która musiała wyschnąć, a nasz majster w niedzielę miał drugą dawkę szczepionki i rozłożyło go na dwa dni. Przyszedł więc dopiero dzisiaj i z tego co słyszę, powiększa chyba otwór pod okap. Prace budowlane miały skończyć się do piątku, ale na to nie ma już szans, więc pewnie potrwają do połowy następnego tygodnia. 

A na egzaminach mam ostatnio towarzystwo jak na zdjęciu poniżej. Okno mam za plecami, więc Luna siedzi za mną i monitoruje przebieg egzaminów. Póki co, jeszcze nikogo nie oblała ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz