piątek, 23 lipca 2021

Wszystko naraz

U nas jak zwykle wszystko dzieje się naraz. W domu już w zasadzie posprzątane, jako ostatnie powiesiliśmy lustro w holu. Oczywiście nie mogło obejść się bez kłopotów, bo klej okazał się za słaby i lustro zaczęło zjeżdżać, aż w końcu spadło - na szczęście nie potłukło się! Kolejnego dnia trzeba było kupić mocniejszy klej, podpórki do przykrecęcenia na ścianie, i teraz jakoś się trzyma.

Wczoraj byliśmy cały dzień  w podróży, bo obiecaliśmy Babci Danie, że przywieziemy ją do nas na czas wyjazdu, żeby nie musiała tłuc się pociągiem, który jeździ teraz jakoś objazdami. Dzień wcześniej Mikołaj miał jęczmień na oku i w dniu naszego wyjazdu wstał rano z okiem jak bania, więc trzeba było go wysłać do lekarza. Musiałam pójść do przychodni i poprosić, żeby w drodze wyjątku przyjęli Mikołaja samego, bo do 18 urodzin zostało mu dwa tygodnie, a w naszej przychodni kręcą nosem na przyjmowanie nieletnich bez rodzica. Chcieli mnie zbyć teleporadą i wysłaniem zdjęcia spuchniętego oka, ale na to pojawił się Pan Mąż i po jego interwencji okazało się, że osobista wizyta u lekarza będzie jednak możliwa. Koniec końców Mikołaj dostał maść z antybiotykiem i mam nadzieję, że wszystko mu przejdzie przed wyjazdem na wakacje.

Wracając z Babcią Daną, ściągnęliśmy jeszcze ze stolicy Sister, na planowane wcześniejsze urodziny Mikołaja. Nadal tego samego dnia ukazały się wyniki rekrutacji Madzi, udało się jej dostać do klasy pierwszego wyboru i została uczennicą "Paderka" :) Dziś zaniosłyśmy dokumenty i tym samym mam w domu dwoje licealistów! Na liście zakwalifikowanych jest 5 chłopaków na 20 dziewczyn, klasa prawie żeńska - jak to humanistyczna, moja też taka była. Cieszę się bardzo, że cała ta rekrutacja jest już za nami! Mam nadzieję, że Madzia będzie zadowolona ze swojego wyboru. 

Mikołaj miał dziś pierwsze podejście do egzaminu z teorii na prawo jazdy, do pozytywnego wyniku zabrakło mu jednego punktu i chodzi teraz jak chmura gradowa, bo nie jest przyzwyczajony do porażek. Oko spuchnięte i chyba podam mu jeszcze antybiotyk doustnie, bo obawiam się, że pojedziemy na wakacje i trzeba będzie szukać lekarza na wyjeździe. 

O urodzinach Mikołaja i przygotowanych atrakcjach napiszę jutro, bo warto będzie poświęcić temu dodatkową notkę. Teraz całe towarzystwo gra w Munchkina, Babcia Dana ogląda tureckie seriale, a ja muszę zaraz podlać wszystkie moje roślinki, tylko wypiję zieloną herbatę z prażonym ryżem, którą przygotowala Madzia. Wreszcie chwila odpoczynku 😉


Pierwsze jagodzianki w nowej kuchni!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz