...i w mojej głowie powstał pomysł wyprawy na grzyby. Nie wiem, czy uda mi się pojechać jesienią, bo unikam wypraw w weekendy, kiedy za każdym drzewem czai się grzybiarz. W tygodniu młodzież będzie miała szkołę, Pan Mąż w poniedziałek wyjeżdża (o ile nie rozbijemy tego Jackpota), a sama nie lubię szwendać się po lesie, więc wychodzi na to, że to jedyna okazja.
W naszym ulubionym lesie nadal jednak sucho, jesień zwiastują tylko wrzosy, i nawet jeszcze tego jesiennego zapachu nie ma. Kilka grzybków znaleźliśmy i nawet jednego prawdziwka, ale niestety z lokatorami. Cóż - spacerek jednak zaliczony i kroki na krokomierzu nabite.
Szkoda, że wakacje się kończą... przez remont mam poczucie, że były krótsze niż normalnie, bo tyle było zamieszania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz