niedziela, 26 września 2021

Jesień...

Ostatnio dni płyną dość monotonnie, więc nawet specjalnie nie mam o czym pisać. Wszystko właściwie kręci się wokół szkoły, rano muszę towarzystwo poodwozić na pociągi, potem mam trochę czasu na jakieś tam drobne sprawy lub prace domowe, potem szykowanie obiadu, i kolejno wracają ze szkoły, każde oczywiście o innej porze. Powoli zaczyna mi również się klarować mój plan zajęć. Okazuje się, że stacjonarnie będę miała zajęcia tylko raz w tygodniu na jednym z wydziałów, cała reszta pracuje w tym semestrze zdalnie! I to tyle na temat powrotu do normalności. Zaszczepionych u nas jest 80% ogółu wykładowców i studentów, za chwilę będą się doszczepiać trzecią dawką, no ale jak widać to nie wystarcza do tego, żeby przywrócić normalne zajęcia. Oczywiście mowa o językach, bo zajęcia kliniczne i zawodowe odbywają się stacjonarnie. Staram się więc szukać plusów i jeden z nich jest taki, że w poniedziałki będę zaczynać o szalonej godzinie 7.30, ale zdalne zajęcia nie wymagają ode mnie jeżdżenia do pracy o takiej dzikiej porze, więc dobre i to. Podobnie wszystkie wieczorne zajęcia plus fakultety lepiej jednak prowadzić z domu.

Zastanawiam się tylko, czy może nie będzie tak, że już na stałe zostaniemy w tym zdalnym trybie...? Ech...

Mikołaj ciągnie swoje jazdy, ma już połowę godzin wyjeżdżonych, ostatnio jeździł po autostradzie. Mam wrażenie, że bardzo dużo ma tych godzin na mieście, a mniej na placu, ale może teraz takie są wymagania? Po zakończeniu jazd będzie miał egzamin wewnętrzny, który stwierdzi, czy jest już gotowy do podejścia do egzaminu zewnętrznego, czy też powinien wykupić sobie więcej godzin. Ciekawe, jak mu pójdzie. Jak zwykle najtrudniejsze jest sprzęgło, ale musi nauczyć się na tyle, żeby silnik mu nie gasł ani nie wył, żeby zdać egzamin, bo potem będzie jeździł tylko na automacie (obydwa auta mamy z automatem i do manualnej skrzyni biegów już nigdy nie wrócimy).

Madzia stwierdziła ostatnio, że jest jesieniarą, bo kręci ją smakowa herbatka, kocyk i czytanie mangi. Szkoła jak na razie jest na plus i mam nadzieję, że tak zostanie. A propos jesieniarstwa, kotki też chyba czują nastrój... widok jak poniżej jest niezwykle rzadki w naszym domu i występuje tylko jesienią i zimą.



Nad rzeką też coraz bardziej jesiennie. Chciałabym wybrać się na jakiś weekend w góry, tak jak w zeszłym roku i mam nadzieję, że uda się jakoś w połowie października. Na razie muszą mi wystarczyć spacery nad Wartą.

4 komentarze:

  1. Piękna ta Warta.
    W drodze w góry wpadnijcie znów do nas! Być może w najbliższym czasie uda mi się też wyrwać w Wasze okolice. Muszę w końcu zobaczyć tę Wartę na własne oczy. To znaczy ten kawałek Warty w Waszych okolicach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie Kasiu, zapraszam :) Do Krakowa raczej nie będzie nam po drodze, celujemy w Dolny Śląsk, ale jeszcze się zastanawiam, bo przeglądam oferty i ceny kwater są szalone.

      Usuń
    2. To sprawdź też Czechy. W ubiegłym roku znaleźliśmy tam kwaterę taniej niż w Polsce.

      Usuń
    3. I dziękuje za zaproszenie!

      Usuń