niedziela, 5 września 2021

Wrześniowe kadry

Wrzesień wita nas piękną pogodą - szkoda, że nie było takiej w ostatnim tygodniu wakacji! Mam teraz sporo wolnego czasu, więc jak tylko mogę, zakładam słuchawki, odpalam muzykę i idę na spacer nad rzekę. W towarzystwie byłoby raźniej oczywiście, no ale Pan Mąż wyjechany, a młodzież w szkole. Chociaż w sumie cieszę się, że mam czas tylko dla siebie, zanim zacznie się październikowy zasuw (pierwsze oznaki już na horyzoncie, w przyszłym tygodniu czeka mnie siedzenie w komisji na egzaminach do szkoły doktorskiej). Trzeba więc cieszyć się wolnym czasem, póki jest. Ostatnio w moim ulubionym miejscu nad rzeką trafiłam na grupowy plener malarski :) Na zdjęciu tego nie widać, bo głupio mi było fotografować twórców w czasie pracy, ale była to spora grupa osób w wieku 50+, i jak widać, malować było co, bo widok warty utrwalenia.



Cieszy mnie też to, że Madzia dobrze czuje się w nowej szkole i mam wrażenie, że nabrała wiatru w żagle. Bardzo jej się podoba polonista, który pytał ich o ulubione filmy i lektury (podała: Metro 2033 i Goodbye Lenin), a do tego zadał im pracę semestralną o charakterze artystycznym, każdy może coś napisać / namalować / nakręcić film, czy cokolwiek mu tam w duszy gra. Poza tym w szkole panuje stosunkowa swoboda wyglądu i można ubierać się dowolnie, o ile jest to przyzwoite, więc na tym polu też jest Madzia zadowolona. Nie doszła jeszcze do etapu kółka w nosie, które nosiła przez całe wakacje (bez dziurki rzecz jasna - nosi kółko typu septum, które można wkładać bez przekłuwania nosa, nazywane przez nas w domu "byczym kółkiem"), no ale wszystko przed nami. Mam w tym tygodniu zebranie, więc będę mogła sobie szkołę obejrzeć i wyrobić własne zdanie. W zamierzchłych czasach, kiedy pracowałam w liceum, w którym teraz uczy się Mikołaj, kilka szkół poznałam przez matury i różne spotkania, ale tej Madziowej szkoły zupełnie nie znam i byłam tam z nią raz przy okazji składania papierów.


We wrześniu uwielbiam wrzosy - powyżej zdjęcie od mojego ulubionego ogrodnika. Najchętniej kupiłabym wszystkie, ale ograniczyłam się do kilku sztuk do postawienia przed domem i na tarasie. Wzięłam też kilka doniczek na cmentarz, wrzosy długo wytrzymują i nawet zimą wyglądają dobrze.


Mikołaj zaczął naukę jazdy. Trochę trudno mu zgrać terminy jazdy ze szkołą i chyba będzie jeździł wieczorami. Zaskoczeniem było dla mnie to, że teraz instruktor ma w aucie wszystkie trzy pedały, tak więc po pierwszej lekcji polegającej na zajrzeniu pod maskę, obejrzeniu wszystkich przycisków itd., na drugiej lekcji Mikołaj wsiadł do auta i pojechał, obsługując tylko kierownicę i migacze. Kiedy ja się uczyłam, instruktorzy mieli chyba tylko pedał hamulca, a już na pewno nie mieli sprzęgła. 


Na tarasie zakwitła mi passiflora, wygląda zupełnie jak sztuczny kwiat.
Dziś z kolei miałam w planach różne dania warzywne, wyciągnęłam wszystkie warzywa i okazało się, że stworzyły one bardzo malowniczy obraz.


Z dyni i batata powstała zupa-krem. W planach było również kimczi, toteż Madzia wyszła z jaskini i przyszła mi pomagać, a z rozpędu zrobiła jeszcze warzywa z tofu w sosie słodko-kwaśnym - ja kierowałam, ona wykonywała, i efekt wyszedł bardzo smakowity. Jeśli chodzi o kimczi, robię je z tego przepisu, który nie jest może takim "podręcznikowym" przepisem, ale kimczi wychodzi bardzo dobre i nie rujnuje portfela.

I jeszcze tylko zapiszę dialog, jaki udało nam się wykonać z Mikołajem.

Ja: - Mikołaj, nie łap kota, on tego nie chce.

Mikołaj: - Nie mogę go nie łapać, bo on jest taki łapliwy!

A oto łapliwy kot w pozie zwisającej :)

2 komentarze:

  1. Te wrzosy, kwiaty i warzywa - pięknie! Jesiennie u Ciebie.
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety lato się kończy, ale jesień też ma piękne oblicza :) Uściski!

      Usuń