piątek, 22 kwietnia 2022

W piątki

Jestem zawsze mocno zmęczona w piątki. Wszystko przez to bardzo wczesne wstawanie, a potem mocno aktywny dzień. Wyszłam dziś z domu o 6.55, a wróciłam o 16.30... Ale na szczęście już wolny wieczór, w radiu 357 leci lista przebojów, nalałam sobie lampkę czerwonego carmenere i muszę przez dwa dni nabrać sił na kolejny tydzień, a będzie on dużo cięższy.



Od wczoraj próbuję załatwić mieszkanie dla Leny z Ukrainy. Siedząc wczoraj u fryzjera z farbą na głowie, dostałam rozpaczliwego smsa z prośbą o pomoc, bo do końca miesiąca Lena będzie musiała wyprowadzić się z hotelu, a nie ma dokąd pójść. Sytuacja na rynku mieszkaniowym jest bardzo nieciekawa, wolnych mieszkań nie jest dużo, a ceny mocno poszły w górę. Wrzuciłam więc ogłoszenie na Facebooka, na różne grupy pomocowe, i odezwała się do mnie jedna osoba z propozycją, która spodobała się Lenie. Niestety po pierwszej rozmowie ta osoba więcej nie oddzwoniła i przestała odbierać telefony... Nie jest to nikt mój znajomy, ale i tak poczułam się głupio. Dzisiaj więc odkurzyłam stare kontakty ze szkoły dzieciaków i napisałam smsy do różnych osób, do których miałam jeszcze numery w telefonie. Myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, ale odezwała się dawna znajoma, która akurat zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami i powiedziała, że ma dużą kawalerkę w Poznaniu do wynajęcia za przyzwoite pieniądze! Lena powiedziała, że jest zainteresowana, skontaktowały się i mają spotkać się w poniedziałek na umówienie szczegółów. Mam nadzieję, że to wypali i że Lena będzie mogła sprowadzić tu córkę z dziećmi. Nie wiem dokładnie, gdzie oni są, ale mieszkają chyba w Gdańsku lub pod Gdańskiem. 

Mieszkanie jest świeżo wyremontowane, będzie częściowo umeblowane i tylko trzeba będzie przenieść łóżko o piętro niżej, o co poprosiła mnie owa znajoma, bo akurat nie ma do tego żadnych ludzi. Mikołaj znajdzie może jakiegoś kumpla i da się to załatwić. Być może trzeba będzie jeszcze pomóc dziewczynom z wyposażeniem, ale to już powinno pójść łatwo. Na marginesie, widać już wyraźnie, że entuzjazm pomocowy przygasa i dużo trudniej jest coś załatwić niż jeszcze miesiąc temu.

Z innych newsów, Mikołaj dostał wezwanie na komisję wojskowa na koniec maja... Niby to formalność, ale poczułam się nieswojo, tymczasem on przyjął to bez specjalnych emocji. Pan Mąż natomiast oczywiście zalicza spóźnienie, wszystko przez ruskie kontenery, bo zalegają w portach i tworzą bałagan. Miał zdążyć na maturę, no to na sam początek na pewno nie zdąży. Taki piękny zachód słońca załączam od Pana Męża.


Ech, dziwnie mi z tym, że kończy się szkoła Mikołaja. Dokładnie pamiętam dzień, w którym pierwszy raz zaprowadziłam go do szkoły, ten czas - niby długi, a przeleciał jakby w mgnieniu oka. Z drugiej strony natomiast odczuwam ulgę, patrząc na to, co się wyprawia w czarnkowych szkołach, i nie chciałabym już przez to przechodzić! 

2 komentarze:

  1. to ja mam podobnie. Mieszko to coprawda dopiero 4 klasa podstawówki, ale cieszę się, że nie mam już żadnego dziecka w nauczaniu początkowym. Widzę koniec tej edukacji (podstawowej). i też jest to duża ulga

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Ukrainka też Lena. :)
    Faktycznie z pomocą coraz trudniej. Wszystko pozajmowane, ludzie zmęczeni, a rząd nie kwapi się z sensownym wsparciem. :(

    OdpowiedzUsuń