czwartek, 25 sierpnia 2022

Dziś, jutro i trochę owiec

Wreszcie trochę popadało, przez parę dni było chłodniej, teraz znowu wraca ciepło, ale póki co trzyma się poniżej 30 stopni. Fotowoltaika pracuje od początku miesiąca pełną parą i wyprodukowała już 430 kilowatogodzin. Wydaje mi się (być może Pan Mąż poprawi), że średnie zużycie dzienne to u nas 10 kWh, czyli wyprodukowaliśmy prąd na ponad 40 dni. Ciekawe, jak wyglądać to będzie w rozliczeniu finansowym, bo zmieniły się zasady i teraz ma to być mniej korzystne niż kiedyś. Ale tak czy inaczej, większość naszego prądu zużywanego w ciągu dnia pochodzi ze słońca. 


Dziś w nocy mieliśmy alarm pająkowy, otóż Madzia przyszła do mnie o 2 w nocy z wiadomością, że w jej pokoju siedzi ogromny pająk i ona tam absolutnie nie może przebywać. Akurat wczoraj miałam jakiś niespodziewany problem z zaśnięciem i Madzia wytrąciła mnie z pierwszego snu. Potem oczywiście już nie mogłam długo zasnąć, a musiałam wstać o 7, bo miał przyjechać kierowca po kontener zapełniony przez Mikołaja. Jestem więc dzisiaj lekko nieprzytomna. Wracając do pająka, ja też się ich brzydzę, więc kazałam Madzi wezwać na pomoc brata, który skutecznie pozbył się obrzydlistwa. Podobno faktycznie był to wielki i gruby pająk, fuj!



Ostatnio odbyliśmy z Mikołajem rozmowę filozoficzną. Mikołaj coś mi wysłał i chciał, żebym to coś zobaczyła.

Ja: Jutro zobaczę. Dziś już mi się nie chce, jest późno i idę spać.

Mikołaj: Ale jutro czy dzisiaj?

Ja: ??? Jutro?

Mikołaj: Bo już jest po północy, więc właściwie Jutro to dzisiaj.

Ja: Faktycznie... To w takim razie dzisiaj, ale po przebudzeniu rano.

Mikołaj (zamyślony): Jutro to jest najbardziej ulotne pojęcie na świecie. Tak naprawdę nigdy nie jest Jutro. Zawsze jest już tylko dzisiaj.

Coś w tym jest! Czyli jest prawda w powiedzeniu, że co masz zrobić jutro, zrób dziś!

Wczoraj z kolei wybraliśmy się po południu na rowery i tym razem udało nam się pokonać nowy most w Rogalinku. Po południu ciężki sprzęt zjeżdża z budowy i można przejechać przez częściowo zagrodzoną ulicę. Według fit opaski, do dębów mamy niecałe 8 km, więc na pewno będziemy tam częściej rowerem dojeżdżać! Wieczór był niezwykle piękny i wszystkie zdjęcia w tym wpisie zrobiłam właśnie wczoraj. Myślę, że ta wycieczka uratowała mi wczoraj zdrowie psychiczne, bo praca zaczyna wysyłać mi sygnały, przychodzą maile i dzwoni telefon, a ja wciąż jestem przecież na urlopie!

Zbliżając się do łęgów, widzieliśmy w oddali jakieś ruchome kształty. Pomyślałam sobie, że to owce, ale skąd owce w Wielkopolsce? - więc nic nie powiedziałam. Zbliżyliśmy się i Mikołaj zapytal: Czy to są owce? I tak, faktycznie było to wielkie stado owiec, wypasane przez Majątek Rogalin. Stado było pilnowane przez dwa psy border collie, które reagowały na gwizdek pasterza. Owce były tak zajęte naturalnym koszeniem trawy, że nawet nie zwracały uwagi na nielicznych ludzi plątających się naokoło. Bardzo mi się to doświadczenie podobało! A samo stado owiec na tej łące przywodzi na myśl angielskie owce na zielonych łąkach pod drzewami. Coś fantastycznego... jak i zresztą wczorajszy zachód słońca.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz