niedziela, 20 listopada 2022

Listopadowe przyjemności

Wiele razy pisałam, że nie lubię listopada, zresztą cały ten okres od 11-go do Bożego Narodzenia jest ciężki do wytrzymania. Wpadłyśmy więc z koleżankami z pracy na pomysł, że w ramach rozjaśniania mroków listopadowej nocy pojedziemy sobie na weekend do spa. Żadna z nas nie bywa w spa regularnie i jakiś ekskluzywny ośrodek wprawiłby nas w zakłopotanie, toteż wybór padł na bardziej kameralne i bezpretensjonalne miejsce, które ma do tego przyjazne ceny. Tak więc - Laura Spa w Łagowie Lubuskim, cudowny malutki hotelik z balijskimi masażystkami. W pakiecie miałyśmy oprócz noclegu i posiłków masaż twarzy i dekoltu, peeling całego ciała i masaż balijski ciała. Oprócz tego pierwszego wieczoru spędziłyśmy dwie godziny w jacuzzi na dachu, pijąc prosecco i gadając do upadłego. 






Miałyśmy też czas na spacery po okolicy. Łagów jest pięknie położony między dwoma jeziorami, jest tam stary zamek joannitów z basztą i piękne szlaki spacerowe wzdłuż jezior. Sama miejscowość jest teraz bardzo senna, większość lokali jest zamknięta poza sezonem, ale trafiłyśmy na bardzo miłą kawiarnię artystyczną z wystawą obrazów lokalnego artysty. Poza tym wszystkie czynne restauracje (czyli dwie oprócz naszej w spa) serwują lokalne polskie wino. Pan Mąż i ja wpadliśmy już jakiś czas temu na wyśmienite wina z polskiej winnicy Saint Vincent, teraz dochodzi do eksploracji Winnica Łukasza.





 

Wymasowana i zrelaksowana wróciłam do domu i myślę, że taką mini wyprawę trzeba powtarzać co roku w takim sezonie. Ponadto mam drugą refleksję, że dobry masaż twarzy jest lepszy niż zabiegi inwazyjne! Chyba muszę poszukać jakiejś masażystki gdzieś tu u nas i pójść sobie choćby raz w miesiącu, bo efekt jest niesamowity.

Teraz pozostaje jeszcze 5 tygodni do świąt. Z nowości, wykonałam wreszcie zdecydowany krok i zapisałam się na zajęcia z włoskiego! Jestem w grupie 3-osobowej i uczy nas Włoch z Sycylii. Bardzo mi się podoba bycie znowu po drugiej stronie jako student, a nie nauczyciel :) Może następnym razem na wakacjach będę umiała już się porozumieć, a Sycylię mamy na liście od dawna, więc może obierzemy w przyszłym roku ten kierunek.

Tymczasem mamy pierwszy atak zimy i szczerze mówiąc, wolałabym, żeby tak zostało, bo jakoś przyjemniej widzieć biel za oknem, nawet za cenę porannego odśnieżania samochodu!



1 komentarz:

  1. super :) Przeczytałam to cały czas się uśmiechając :) Ja ogólnie TEŻ uważam, że masaż twarzy jest niedoceniany. Poobserwuj sobie jogę twarzy- moim zdaniem efekty są rewelacyjne. Ja robię trzy elementy codziennie już od jakiegoś czasu i absolutnie to nie obciąża codziennej rutyny. Co mi przypomina, że powinnam sobie jakiś nowy element dorzucić. Ja robię jedno ćwiczenie na oczy, jedno na zmarszczki wokół ust i jedno na "trzecią brodę".

    OdpowiedzUsuń