piątek, 6 stycznia 2023

W Nowy Rok...

...weszłam z infekcją, z którą zmagam się już piąty dzień, i wcale nie jest lepiej, tylko ciągle gorzej. Z początku myślałam, że to zwykły katar, który sam przejdzie, ale potem wszystko rozkręciło się do tego stopnia, że dziś złamałam się i zaczęłam brać antybiotyk, który miałam w domu jako "just in case". Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam aż tak chora, ale na pewno było to długo przed covidem. Przez czas pandemii nie chorowałam na coś więcej niż okazjonalny katar W OGÓLE. No, to teraz nadrabiam. Do lekarza nie sposób się dostać (terminy są tygodniowe), na szczęście L4 chwilowo nie potrzebuję. Problem jest z lekami, ale w aptekach też pustki, byłam jeszcze w starym roku po krople do nosa i takich pustek na półkach nie pamiętam.

Tak więc leżę, słucham radia (dobrze, że jest 357!), czytam, i odliczam różne rzeczy, które powinnam w tym tygodniu zrobić, ale nie jestem w stanie. Jeśli chodzi o czytanie, miałam ochotę wrócić do czegoś, co dobrze znam i co przynosi ulgę. Niektórzy mają swoje "comfort food", a ja mam "comfort books", do których wracam w trudnych momentach. Wśród takich pozycji mam kilka książek Chmielewskiej, sagę Outlander, "Księgę czarownic", "Mariannę i róże", a także "Zalotnicę niebieską" i "Marię i Magdalenę", do której właśnie wróciłam teraz. Miałam ochotę na więcej, poszperałam w internecie i okazało się, że jest obecnie dużo więcej do czytania o rodzinie Kossaków, a także o secesyjno-młodopolskim Krakowie. Nie wszystko mi się podobało, ale na pewno warto zajrzeć do "Simony" Anny Kamińskiej; teraz jestem w trakcie bardzo ciekawej biografii Zofii Stryjeńskiej.

No ale ja tu gadu gadu o książkach, a mam breaking news, a mianowicie zaraz po Nowym Roku Mikołaj przedstawił mi - tadam, tadam - swoją dziewczynę!!! Miałam już pewne podejrzenia, bo imię Ewelina pojawiało się często w skąpych opowieściach Mikołaja o uczelni (zawsze trzeba z niego wszystko wydobywać jak węgiel na przodku), poza tym Mikołaj nabrał zwyczaju rozmawiania z kimś godzinami przez telefon lub inny czat, czego nigdy wcześniej nie robił (nie słyszałam z kim, bo miał tę osobę na słuchawkach). Tak więc mleko się wylało, dziewczyna bardzo miła i mieszka nawet w tej samej miejscowości, co my - ale nigdy wcześniej nasze drogi się nie przecięły. Cieszę się bardzo, niech im się szczęści i może wreszcie Mikołaj wyrwie się trochę z tego marazmu, w którym ostatnio tkwił.

2 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Zdrowia i miłości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu! Wam również wszystkiego dobrego!

      Usuń